Nazwa forum

Opis forum


  • Index
  •  » Fan Ficki
  •  » O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

#1 2012-08-04 20:49:00

El Nombre

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 72
Punktów :   

O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Rozdział I - To dopiero początek…


Nimbasa City godziny poranne. Dom Takumiego:
-Takumi! Takumi! – wrzeszczała mama. W międzyczasie podążając do pokoju blondwłosego młodzieńca. Gdy otworzyła drzwi krzyknęła:
-Takumi wstawaj! – lecz dopiero w tym momencie się zorientowała, że łóżko już zaścielone a chłopaka nie ma w swoim pokoju. Po chwili do jej uszu doszedł dźwięk prysznica, w tym momencie udała się do łazienki i zatrzymując się przed drzwiami zapukała wołając:
-Takumi to ty?! – krzyczała.
-Tak to ja brałem prysznic. – mówiąc to zakręcił wodę i wbił się w jeansy i swoją ulubioną białą koszulę z niedbale założonym krawatem. Gdy wyszedł z łazienki zwrócił się do swej matki:
-Już wolne możesz iść. – rzekł.
-Nie chodziło mi o łazienkę myślałam, że zaspałeś w tym ważnym dniu. – mówiąc to udała się do kuchni, gdzie już smażyła coś na patelni. Za nią udał się Takumi który wchodząc do kuchni wciągnął powietrze i rzekł:
-Nie chcę jajecznicy zjem sobie płatki. Niech będzie to coś lekkiego przed podróżą. – mówił to w czasie gdy wyjął jedną miskę i łyżkę. Następnie podszedł do szafki wyjął swoje ulubione Płatki Cynamonowe. Potem przyszedł czas na mleko, które wyjął z lodówki następnie wsypał płatki i wlał mleko. Na sam koniec zasiadł do stołu i zjadł swoje śniadanie. Tymczasem mama kończyła smażyć jajecznicę dla siebie i zajrzała na zegarek. Gdy ujrzała, że już 9.00 zwróciła się do syna:
-Idź już. Nie często zdarza się, że Profesor Juniper jeździ po innych miastach i rozdaje startery w nich. Jeśli się spóźnisz będziesz musiał udać się do jej laboratorium. – rzekła.
-Już idę. Spokojnie. – mówiąc to odszedł od stołu i założył buty. Gdy chłopak wyszedł furtką z podwórka ruszył w stronę Centrum Pokemon w mieście Nimbasa. Szedł ruchliwym chodnikiem po drodze kopiąc mały kamyk i pogwizdując swoją ulubiona piosenkę. Tak kroczył po mieście, aż dotarł do wielkiego budynku Centrum Pokemon w swym rodzinnym mieście. Przekroczył obrotowe drzwi, a wewnątrz samego budynku widać było tłum. Większość byli to rodzice trenerów którzy chcieli stąd pożegnać swe pociechy wyruszające w swoją pierwszą w życiu podróż pokemon. Uwagę Takumiego przykuła jednak Profesor Juniper oraz pomagająca jej Siostra Joy. Młody blondyn od razu podszedł do Profesor, po czym lekko skłonił się i rzekł:
-Witam panią pani profesor. Ciebie również Siostro Joy.
-Dzień dobry. – odparła Siostra Joy.
-Witam Cię… E jak się zwiesz? – rzekła uśmiechając się profesor Juniper.
-Jestem Takumi. Takumi Usui. – odpowiedział.
-Usui. – rzekła pod nosem profesor. Przez chwilę milczała i przeniosła wzrok na sufit jakby, próbowała sobie coś przypomnieć. Po chwili pstryknęła palcami i rzekła:
-Marcus Usui. Kiedyś chodziłam z nim do jednego liceum. –rzekła.
-A więc zna pani mojego ojca. Interesujące. – odrzekł Takumi.
-No ale nie o nim mamy rozmawiać przybyłeś tutaj, żeby otrzymać swojego pierwszego pokemona prawda? – dorzuciła profesor Juniper.
-Prawda. – odpowiedział Takumi.
-Więc wybieraj. – rzekła i złapała za pierwszego pokeballa. Z pokeballa wyskoczył stworek z muszelką na brzuchu. Był to Oshawott. Pokemon wyglądał jakby po wypuszczeniu go Balla dopiero co się przebudził. Lecz od razu uśmiechnął się do Takumiego. Po chwili profesor Juniper złapała za drugiego z balli i wypuściła kolejnego stworka. Wyskoczył z niego czerwony stworek przypominający małą świnię ubrana w czarne zapaśnicze majtki. Ten to ognisty Tepig. Wreszcie złapała za ostatniego z trójki pokeballi i wypuściła na zewnątrz ostatniego z trójki starterów ligi Unova. Pokemon ten był w przeważnej mierze zielony i przypominał zaskrońca. Tym pokemonem była Snivy. Gdy Takumi zmierzył całą trójkę wzrokiem odezwała się profesor Juniper:
-Nie śpiesz się to bardzo ważna decyzja dla każdego trenera, więc przemyśl swój wybór. – mówiła.
-Nie muszę się zastanawiać. Przybyłem tu już z wyborem. A jest nim Snivy. – mówiąc to młody blond włosy trener uklęknął przed roślinnym starterem i powiedział do niego.
-Witaj przyjdzie nam wspólnie podróżować po naszym przepięknym regionie… – lecz nie skończył mówić gdyż przerwała mu profesor Juniper.
-Oto pokeball Snivy, 5 pustych pokeballi i twój pokedex. – mówiła wręczając mu wszystko co potrzebne na start młodemu trenerowi. Ten tylko odrzekł chowając wszystko.
-Dziękuję. – mówił to zmierzał już do wyjścia lecz jeszcze usłyszał od profesor Juniper.
-Jeśli będziesz potrzebował pomocy, możesz skontaktować się ze mną przez każdy videotelefon w Centrum Pokemon. – Takumi słysząc to tylko krzyknął już otwierając drzwi.
-Nie zapomnę. – blondyn wyszedł z budynku i wrócił do domu tą samą drogą którą udał się do Centrum Pokemon jednak teraz był widocznie zadowolony. Gdy przybył do domu czekała tam na niego jego matka.
-Załatwione? – zapytała swego syna.
-Tak. Teraz tylko zabieram swój bagaż i ruszam w podróż. – odrzekł przekraczając próg domu. Wszedł do swego pokoju i założył na plecy dość spory plecak. Chciał już wyjść jednak zatrzymała go jego mama.
-Wszystko spakowane? – zapytała.
-Tak. – odpowiedział Takumi.
-Więc już opuszczasz miasto? – rzekła lekko zasmucona.
-Nie martw się wygram ligę i wrócę. Aha i skoczę jeszcze to pana Simphsona się pożegnać. – rzekł.
-Pana Simphsona tak? Pewnie liczysz, że będzie  u niego Elesa co? – rzekła mama której wyraz twarzy teraz zmieniły się na lekko roześmiany.
-Oj mamo. Przestań. – powiedział a na jego twarzy pojawił się mały rumień. Na odchodne, po przekroczeniu bramki pomachał tylko mamie i ruszył do domu pana Simphsona…


Debiuty: Snivy, Tepig, Oshawott

Offline

 

#2 2012-08-04 20:49:36

El Nombre

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 72
Punktów :   

Re: O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Rozdział II – Pożegnanie z przyjacielem.


Takumi podążał do najstarszej z dzielnic miasta Nimbasa. Mijał za sobą Centrum Pokemon, Wesołe Miasteczko a nawet słynne Metro Walk w mieście Nimbasa. Podczas drogi kopał starą puszkę i szedł ze spuszczoną głową. Głęboko rozmyślał. Jego rozmyślania przerwał dopiero cel jego wędrówki przez miasto Nimbasa a mianowicie dom pana Simphsona. Przekroczył skrzypiącą bramkę i zadzwonił do domu. Drzwi otworzył mu sędziwego wieku pan, który od razu rozpoznał Takumiego.
-Takumi. Witaj chłopcze. – mówiąc to staruszek uśmiechnął się do młodego blondwłosego trenera.
-Dzień dobry. – odrzekł odpłacając się staruszkowi promiennym uśmiechem. Pan Simphson zaprosił go do środka i zaprowadził do salonu. Zostawił go na chwilę samego, lecz do uszu Takumiego doleciał głos starca:
-Chcesz się czegoś napić?
-Nie dziękuję. Przyszedł tylko na chwilę. Muszę się pożegnać. – odpowiedział rozglądając się po pokoju.
-A więc to już dziś. Czekałeś na ten dzień od wielu miesięcy. W końcu skończyłeś szkołę i postanowiłeś zrealizować swój cel. No cóż, niestety nie udało Ci się trafić na Elesę. Dosłownie przed godziną wyjechała na jakiś pokaz do miasta Striaton. I zapewne dziś nie wróci. – rzekł pan Simphson. Te słowa lekko przygnębiły Takumiego który przez pewną chwilę wpatrywał się na stół w salonie. Jednak po chwili wyciągnął kartkę i długopis. Na kartce zaczął pisać jakieś pismo które z lekka przypominało list. Takumi przez okres około 15 minut siedział tak w ciszy i zapisywał kartkę. Pan Simphson z ciekawością przyglądał się temu co poczynał blondyn, lecz nie odezwał się nawet słowem nie chciał mu przerywać. W końcu skończył pisanie wstał, odłożył długopis do swego plecaka zagiął papier i odezwał się do pana Simphsona.
-Strasznie chciałem dziś osobiście pożegnać Elesę, jednak nie mogę czekać. Chce tylko prosić, żeby pan przekazał jej ten list. – mówiąc to jego twarz była niezwykle smutna mimo tego, że nie chciał ukazywać tego smutku całemu światu. Wręczył starcowi list a ten od razy schował go do szuflady. Po chwili ponownie odezwał się Takumi;
-Chciałbym jeszcze… – nie udało mu się skończyć.
-Jest w ogrodzie. – powiedział strzec który z uśmiechem przerwał poprzednią wypowiedź blondyna dodatkowo po chwili dodał – Oddam jej list jak tylko powróci do Nimbasa.
Blondyn na te słowa uśmiechnął się lekko i kiwnął głową. Po chwili udał się na taras przez wielkie szklane drzwi w salonie. Gdy tylko wyszedł na dwór ujrzał w ogrodzie małego zielonego pokemona bawiącego się przy kwiatkach. Nie chciał go przestraszyć. Wyjął pokedex i zwrócił się po cichu do pana Simphsona który wyszedł zaraz za nim.
-Sprawdze przy okazji czy mój pokedex posiada informacje o pokemonach z poza regionu. – mówiąc to wyjął swój niebieski pokedex. Nakierował go na pokemona i rozsunął. Gdy przeskanował już pokemona pokedex odezwał się swoim robo tycznym głosem:
„Cacnea – Pokemon kaktus. Swoje kolce używa do obrony, które wystrzeliwuje by odpędzić agresora.”
Głos pokedexa sprawił, że dotychczas bawiąca się Cacnea odwróciła się i zmierzyła wzrokiem Takumiego. Jako, że była dość oddalona od blondyna chwilę zajęło jej zrozumienie, że przygląda się jej Takumi. Gdy jednak zrozumiała, że to on od razu podbiegła do chłopaka i rzuciła się na niego śmiejąc się. Chłopak również się śmiał mimo iż roślinny pokemon lekko wbijał swoje kolce w ciało chłopaka. Jednak mało go to obchodziło, gdyż wiedział, że musi pożegnać się ze swym przyjacielem z dzieciństwa z którym zawsze bawił się w ogrodzie pana Simphsona z jego wnuczką Elesą. Po krótkiej zabawie jaka odbył z poke kaktusem po tym jak przestali się witać, Takumi musiał poinformować przyjaciela o wyjeździe.
-Wiesz Pain* niestety ja teraz musze wyjechać. Ale nie martw się obiecuję, że odwiedzę Cię jak najszybciej. – powiedział to i zauważył jak mina Cacnei z rozpromienionej zmieniła się na smutną. Widząc to dodał:
-Nie martw się. Przecież wiesz, że wrócę. – mówiąc to wstał i złapał za swój plecak. Dorzucił jeszcze tylko:
-Czas się pożegnać. Nie martwcie się wrócę, nie łatwo się mnie pozbyć. – próbował się uśmiechnąć jednak nie mógł cos wewnątrz nie dawało mu zmienić wyrazu swojej twarzy. Będąc już za bramką odwrócił się ostatni raz i wzniósł rękę którą pomachał. Widział machającego pana Simphsona i bardzo smutną Cacneę która wymachiwała łapką. Ten widok sprawił, że w oku Takumiego pojawiła się malutka łza. Dość niecodzienny widok…


Debiuty: Cacnea ?!...
*Pain – imię Cacnei pana Simphsona

Offline

 

#3 2012-08-04 20:50:16

El Nombre

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 72
Punktów :   

Re: O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Rozdział III – Snivy poznajmy się!



Takumi po spotkaniu z panem Simphsonem od razu ruszył drogą, by opuścić swe rodzinne miasto. Tym razem jednak nie szedł ze spuszczoną głową badał wzrokiem dokładnie wszystkie budynki, widać było, że Takumi chciał dokładnie zapamiętać swe rodzinne miasto, gdyż było wiadome, że nieprędko będzie miał okazję wrócić tutaj. Szedł tak główna drogą, aż ta w końcu doprowadziła go do znaku „Miasto Nimbasa żegna”. Takumi tylko spojrzał na znak a po chwili odwrócił się w stronę miasta Nimbasa i rzucił ostatnie spojrzenie na nie. Po chwili odwrócił się i wrócił do normalnej wędrówki. Wędrował aż wreszcie wkroczył do pobliskiego lasu. Ledwie po wkroczeniu zatrzymał się i przysiadł na kamieniu. Odpiął od swojego paska pokeball ze Snivy i wyrzucił go w górę. Po chwili z Balla wyskoczył zielony stworek. Takumi szybko wyjął swojego pokedexa i zeskanował pokemona. Po chwili pokedex przemówił:
„Snivy – Pokemon trawiasty wąż. Wyluzowany i opanowany, wykorzystuje ogon do gromadzenia energii w procesie fotosyntezy.”
Takumi dodatkowo przejrzał ataki i powiedział pod nosem:
-Znasz dość potężne ataki. Dokonałem dobrego wyboru. – po chwili schował pokedex i rzekł do pokemona – Witaj jestem Takumi. Twój nowy trener, mam nadzieję, że wspólnie uda nam się stać niezwykle potężnym duetem. – mówiąc to uśmiechnął się do pokemona, a on spojrzał na niego. Widać było, że spodobały mu się słowa młodego blondyna gdyż potaknął głową i wydobył z siebie:
-S… Snivy.
-To dobrze. – powiedział i uśmiechnął się Usui – Pewnie ciasno jest w tym pokeballu co ty na to, by podróżować ze mną na mym ramieniu, każdy będzie miał do kogoś gębę otworzyć. – pokemonowi bardzo spodobał się pomysł, widać, że jego ulubionym miejscem nie był pokeball. Od razu wskoczyła na jego ramię i jedną łapką wskazał drogę przed siebie. Była gotowa, by zdobyć region pod przewodnictwem nowego trenera. Takumi uśmiechnął się po czym przypiął pusty pokeball Snivy do paska i ruszył w stronę którą wskazywała Snivy…


Debiuty: brak

Offline

 

#4 2012-08-04 20:51:11

El Nombre

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 72
Punktów :   

Re: O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Rozdział IV – Joltik trafiło na Ciebie…



Duet złożony z Takumiego i jego startera Snivy podróżował przez lasy niedaleko miasta Nimbasa. Po żmudnej podróży w brzuchu Takumiego słychać było burczenie. Słysząca to Snivy uśmiechnęła się i rzekła:
-Sni… Snivy?
-Tak jestem głodny nie jadłem nic od śniadania z tego podekscytowania. Usiądźmy na chwilę. – stwierdził młodzieniec. W tym czasie Snivy zeszła z jego ramienia on sam zaś zdjął plecak i usiadł na pobliskim głazie. Nie zauważył, gdy Snivy podeszła do pobliskiego drzewa i użyła Dzikiego Pnącza wysyłając pnącza w głąb korony drzewa. Po chwili opuściła je a miała w nich dwa jabłka. Podała jedno swemu trenerowi drugie zaś wzięła sama i usiadła obok trenera na tym samym głazie. Obydwoje szybko zjedli swój posiłek, następnie wyrzucili ogryzki i po chwili odezwał się Takumi:
-Nie mamy szczęścia dzisiaj do pokemonów. Żadnego jeszcze nie spotkaliśmy. Więc muszę Ci coś obiecać złapię pierwszego dzikiego pokemona jakiego ujrzę od teraz. – po tych słowach Snivy uśmiechnęła się a on spojrzał na niebo. To samo zrobiła Snivy. Jednak tę błogą chwilę przerwało kolejne burczenie w brzuchu Takumiego. Snivy powstała i spojrzała na swojego trenera. Ten również się podniósł i podrapał się po głowię, z jego twarzy widać było zakłopotanie. Snivy powstała i ponownie zbliżyła się do jabłoni z której poprzednio zrywała jabłka. Ponownie użyła Dzikich Pnączy do zerwania jabłek jednak gdy opuszczała je w jednej trzymała  jabłko a w drugiej jakiegoś żółtego pokemona. Snivy szybko rzuciła nim o ziemię jednak ten od razu wstał i był gotowy do ataku. Snivy szybko z całej siły zaalarmowała swojego trenera. Ten wstał i uśmiechnął się, po chwili krzyknął:
-A więc zgodnie z obietnicą złapię tego… – wypowiedź przerwała niewiedza na temat nazwy tego pokemona. Chcąc szybko to nadrobić wyciągnął swój pokedex i zeskanował tajemniczego żółtego pokemona. Pokedex po chwili odezwał się z tymi oto informacjami:
„Joltik – Pokemon Uczepiony. Często uczepia się pokemonów i pochłaniają ich ładunki elektrostatyczne.”
-A więc Joltik będzie moim pierwszym złapanym pokemonem. – powiedział Takumi po czym krzyknął do swojego pokemona – Użyj Dzikich Pnączy łapiąc go i uderzając o drzewo a następnie Liściaste Ostrze.
Pokemon posłusznie chwycił pokemona przypominającego żółtego pająka a następnie trzepnął nim o drzewo. Jednak zanim Snivy wyskoczyła w górę i zaatakowała Liściastym Ostrzem Joltik podniósł się i szybko wspiął się na wyższą partię drzewa skąd oblepił roślinnego stworka Strzałem Siecią. Snivy cała oblepiona próbowała się wydostać i dalej walczyć. Po długich próbach i niekontrolowanych ruchach ciałem uwolniła się jednak w pobliżu nie buło widać już tego Joltika. Snivy posmutniała i siadała smutno na ziemi. Podszedł do niej Takumi z tymi słowami:
-Nie przejmuj się to nic nie da. Rozchmurz się. – te słowa jakoś nie trafiały do roślinnego startera, widać było, że za wszelką cenę chciała pomów w spełnieniu obietnicy swojego trenera o złapaniu swojego pierwszego pokemona. Po chwili jednak wstała i spojrzała na drzewo widać było, że do Glowy wleciał jej jakiś wspaniały pomysł. Szybko zmierzyła drzewo wzrokiem i stanęła naprzeciwko pnia. Po chwili wyskoczyła i zgromadziła energię w ogonie było przesądzone, że chce użyć Liściastego Ostrza. Uderzyła nim w pień drzewa. Gdy zobaczyła, że jeden nie poskutkował zaczęła wykonywać całą serię tych ruchów. Zobaczył to Takumi który tylko krzyknął:
-Snivy proszę przestań jeszcze sobie coś zrobisz. Proszę przestań! –jednak po tych słowach ataki Snivy się nasiliły. Po całej serii drzewo zaczęło drżeć ataki wykonywane przez tego pokemona mimo, że był dopiero na pierwszym stadium swojej linii ewolucyjnej były niezwykle potężne. W końcu po dłuższej chwili z chwiejącego się drzewa wypadł ponownie Joltik. Pokemon podniósł się i spojrzał złowrogim spojrzeniem na Snivy, po chwili to samo zrobił pokemon Takumiego. Oboje przez dłuższą chwile wpatrywali się w siebie. Jednak ten spokój przerwał Joltik który ponownie użył Strzału Siecią. Jednak tym razem Snivy usłyszała swego trenera.
-Szybko Snivy unik. – rzekła Takumi a jego podopieczny w ostatnim momencie uniknął bycia ponownie poklejonym. Snivy ponownie stanęła naprzeciw swego robaczo elektrycznego przeciwnika gdy usłyszała polecenie.
-Teraz Liściaste Ostrze. – pokemon po tych słowach wyskoczył i sprawił, że ogon rozjaśnił się, Snivy swobodnie leciała w kierunku swego przeciwnika lecz i jemu w ostatnim momencie udało się uniknąć spotkania z atakiem trawiastego startera Takumiego. Joltik oddalił się i gotował się do ataku, to samo zrobiła Snivy otrzepując z kurzu swój ogon. Widać było, że oboje nie odpuszczą. Joltik już rozpoczął atak tym razem wyglądało to na Skrzek. Tym razem Snivy nie udało się uniknąć oberwał. Jednak pokemon tylko wstał i otrzepał się z kurzu. W tej chwili otrzymał kolejne polecenie od swego trenera.
-Szybko trzepnij nim Dzikim Pnączem o drzewo. Wierzę w Ciebie. – tym razem słowa Takumiego rozochociły pokemona i ten szybko użył Dzikich Pnączy które uderzyły w Joltika, a ten wpadł na drzewo. Po chwili jednak i on wstał strzelił Pajęczą Siecią i próbował ratować się ucieczką. Jednak i na te okazję był przygotowany Takumi:
-Teraz Liściaste Ostrze. – pokemon użył Liściastego Ostrza dzięki czemu nie dopuścił by Pajęcza Sieć oblepiła go i unieruchomiła. Snivy zauważyła ucieczkę poke robaka i rzuciła się w pogoń za pokemonem. Zauważył to Takumi który chwycił za plecak i szybko pobiegł za swoim starterem. Krzyczał w miedzy czasie:
-Czekaj! – lecz Snivy była za bardzo zajęta pogonią i nie miała żadnego zamiaru odpuścić. Młody trener biegał za swoim pokemonem w wściekłym pościgu. W końcu pogoń zaprowadziła ich na drogę gdzie pierw przed trenerem ubranym jak jakiś szogun przebiegł mały Joltik, następnie szybko biegnąca Snivy, a na sam koniec trener który przypadkowo uderzył go barkiem. Takumi tylko krzyknął:
-Przepraszam nie chciałem. – krzyknął w biegu.
-Przepraszam tak?! Jak się jeszcze spotkamy to się policzymy. – rzekł mówiąc przybrał wściekły wyraz twarzy. Potem ruszył w swoją stronę. W tym czasie pościg trwał w najlepsze. Joltik cały czas uciekał a peleton złożony z Snivy  i Takumiego cały czas próbował go dorwać. W końcu widocznie żółty pająk się zmęczył gdyż wbiegł na pobliskie drzewo i próbował przeczekać całe zajście jednak, po Snivy było widać, że teraz już nie odpuści. Ponownie zaczęła wykonywać serię Liściastych Ostrzy na drzewo z Joltikiem. Historia była taka sama jak i ostatnio, Joltik spadł i szykował się do walki. Jednak gdy Takumi spojrzał na oba pokemony ujrzał dwójki ciężko wzdychających pokemonów wyraźnie zmęczonych po całym tym biegu. Młody trener rozmyślał nad tym, jak by tu w końcu zakończyć całe zajście szczęśliwym złapaniem pokemona. W końcu przypomniał sobie o czymś i krzyknął w kierunku swojego pokemona:
-Już wiem. Sprawdźmy go. Użyj Przyciągania, jeśli jest samcem będziemy go mieli w garści. – mówiąc to Takumi ciężko wzdychał, bo dość długim biegu za pokemonami. Snivy mimo już dość sporego zmęczenia zgodziła się bez zawahania i użyła Przyciągania. Mieli szczęście sztuczka Usuia się udała. Joltik pozostał pod wpływem poprzedniego ruchu pokemona blondyna. Teraz Snivy już tylko czekała na wykończenie. W tym czasie Usui uśmiechnął i się i krzyknął:
-Czas to skończyć. Teraz Dzikim Pnączem w drzewo i Liściaste Ostrze. – pokemon użyl pnączy i ponownie trzepnął swoim przeciwnikiem o drzewo następnie wybił się w górę pokrył ogon energią i wykonał perfekcyjny atak który wykończył Joltika. Takumi w tym momencie odpiął pustego pokeballa ze swego paska i rzucając w stronę nieprzytomnego już prawie robaka krzyknął:
Pokeball leć! – wzrok zarówno trenera jak jego pokemona przykuł teraz lecący pokeball. Lecąca kula w końcu uderzyła w robaka i schowała go sobie za pomocą czerwonego proteina. Teraz nastąpił moment prawdy. Niepewność na twarzy Usuia zarysowała się widocznie. Jednak po kilku ruchach pokeball dał znak, że trener ma nowego podopiecznego. Takumi tylko chuchnął. Podszedł wzniósł balla i krzyknął:
-Od teraz mam Joltika! – następnie przypiął ball z robakiem do paska i usiadł, by lekko odpocząć. Do swojego trenera po chwili dołączyła jego Snivy. Usiadła mu na kolana a on rzekł:
-Świetna robota. Pomogłaś spełnić moją obietnicę którą dałem sobie. Dziękuję. – mówiąc to pogładził swoją podopieczną. Lecz wesołe humory nie trwały długo. Takumi rozejrzał się wokół i stwierdził coś bardzo niepokojącego:
-Chyba się zgubiliśmy. – obydwoje zmierzyli wzrokiem drzewa wokół nich, lecz prze całą pogoń nie wiedzieli z której strony przybiegli…


Debiuty: Joltik

Offline

 

#5 2012-08-04 20:51:56

El Nombre

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 72
Punktów :   

Re: O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Rozdział V – Wyjść na prostą cz.1



Od czasu stwierdzenia, że się zgubili przemierzali gęsty las w poszukiwaniu jakiejś chociażby ścieżki. Lecz mieli pecha przez tak długi czas jaki błądzili po gęstwinie drzew nie było chociażby widać gałązki złamanej pod ciężarem ludzkiego buta. W pewnym momencie Takumi przystanął i stwierdził.
-Dziś już nic nie znajdziemy niedługo zacznie się ściemniać. Nie będziemy nic widzieć i jeszcze siebie nawzajem zgubimy. Musimy gdzieś rozbić namiot. – po tych słowach rozejrzał się wokół siebie i wskazując palcem powiedział – O tam.
Po wypowiedzeniu tych słów ruszył w miejsce które wskazał palcem. Po drodze odganiał się od gałęzi drzew które widocznie bardzo denerwowały go tym , że po każdym zgięciu wracał i obijały go po twarzy. Za nim ruszył Snivy która na szczęście o wiele niższa od Takumiego nie miała tego problemu. Po chwili Takumi stanął w miejscu które wskazał. Rzeczywiście udało mu się znaleźć miejsce które było porośnięte tylko mchem. Był to kształt okręgu o promieniu 3 m na którym co dziwne nie rosło żadne drzewo. Takumi po chwili odezwał się
do swojej Snivy:
-Ja może zajmę się namiotem a tym pozbieraj nam trochę drzewa na rozpałkę. – po tych słowach oboje zabrali się do zajęć jakie porozdzielał Takumi. Snivy szybko uwijała się ze swoim zadaniem używała do tego dodatkowo Dzikich Pnączy dzięki czemu miała łatwiej więc bardzo szybko koło rozkładającego Takumiego  rósł stos patyków a nawet większych gałęzi. Sam Takumi również radził sobie nieźle, gdyż dość szybko postawił swój namiot. Następnie wziął się za pomoc Snivy jednak on znosił większe drewka, by niespodziewanie gałązki za szybko nie spaliły się i nie pozostawiły naszych bohaterów bez ognia. Skończyli znoszenie dopiero gdy na niebie zaczęło się ściemniać. Wtedy blondyn poukładał stos do ogniska najpierw z małych patyków, a na wierzch ułożył grubsze gałęzie. Za podpałkę posłużył mu wyschnięty mech którego znalazł widocznie w lesie długo nie padało. Gdy mech zaprószył się ogniem i następnie gałązki zaczęły się nim zajęły. W tym momencie Takumi rzekł:
Dzięki Ci Bearu Gryllsie. – Takumi grzał ręce przy ognisku gdyż zimny wiatr który zaczął wiać zaraz po zachodzie słońca nieco wyziębił naszego bohatera. Snivy w tym czasie zasnęła na kolanach swego trenera. Gdy ten zauważył to zaniósł ją do namiotu samemu zaś po chwili wrócił do ogniska. Grzał się przy nim aż do momentu w którym skończyło się mu drewno. Wtedy to wczołgał się do swojego namiotu i położył się próbując zasnąć. Nie było mu to jednak dane. Leżał i przekładał się z jednego boku na bok, wiercił się lecz zasnąć nie mógł, nie wiedział co go gryzło. W końcu przydarzyło się coś niespodziewanego. Jego namiot zawalił się a on poczuł dość spory ciężar leżący na nim. Po chwili jednak coś ciężkiego zsunęło się na bok a on miał okazję wysunąć się z zawalonego namiotu. Złapał szybko za swoją latarkę którą miał pod ręką i wyturlał się z namiotu na zewnątrz. Po chwili wstał i zaświecił światłem w ciemną postać która zawaliła mu namiot, mimo wszechobecnego mroku jego sylwetka była wyraźna. Gdy światło padło na osobnika okazał się on być człowiekiem Takumi krzyknął tylko:
-Coś ty za jeden? Śledzisz mnie? – powiedział czekając na odpowiedź jak na przesłuchaniu. Osoba wstała otrzepała się lekko z kurzu i podała rękę blondynowi ze słowami:
-Jestem Riley. Nie, nie śledzę Cię zgubiłem się w lesie i widziałem z oddali żar po ognisku, a że latarka mi wysiadła przypadkowo wpadłem na twój namiot. – Takumi zmierzył go wzrokiem jednak po chwili podał rękę i wysłuchał jego tłumaczeń. Po chwili Riley pomógł Takumiemu postawić jego namiot przy świetle latarki on sam zaś postawił swój z pomocą trenera z miasta Nimbasa. Dwójka w końcu zasnęła postanowili porozmawiać z rana gdy oboje się wyśpią. Tymczasem Snivy spała przez cały czas jakby nic się nie wydarzyło.

***


Rano gdy Takumi wytoczył się jeszcze senny z namiotu zauważył Rileya który gotował coś na ogniu. Zauważył też obok niego małego pokemona przypominającego wydrę. W tym momencie wyciągnął swój pokedex i zeskanował stworka.
„Oshawott – pokemon morska wydra. Swej muszelki na brzuchu używa jako broni w walce.”
-Ładny mamy dzień nieprawdaż. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem tym gotowaniem. – rzekł właściciel Oshawotta, po chwili dodał – A oto mój Oshawott, jest moim starterem.
W tym momencie wodny stworek wesoło podbiegł do Takumiego u oboma łapkami uściskał jego rękę a ten mu odpowiedział:
-Cześć. Miło Cię poznać Oshawott. – blondyn uśmiechnął się i zwrócił się do Rileya – Nie nie obudziłeś mnie, po prostu się wyspałem.
Takumi wyczołgał się z namiotu i ubrał się w swą białą koszulę, na która jak zwykle założył niechlujnie krawat. Następnie usiadł obok Rileya a ten podał mu metalową miskę do której nalał zupy mówiąc mu:
-To zupa z puszki więc nie wymagaj od niej wiele. –po tych słowach Riley umoczył łyżkę w zupie i wsunął do ust rozpoczynając swe śniadanie. W tym momencie Oshawott siedział obok Rileya i wgapiał się w ogień pod kociołkiem z zupą. W tym momencie z namiotu wypełzła przeciągająca się Snivy. Gdy przejrzała na oczy bardzo się zdziwiła. Zauważył to jedzący zupę Takumi który przerwał posiłek, by coś wyjaśnić:
-Snivy oto Riley i jego pokemon Oshawott. – Oshawott oczywiście radosny podbiegł i wesoło powitał nowego kolegę. W tym momencie powstał i sięgnął do namiotu i wyciągnął plecak. Potem otworzył zamek i wyciągnął z niego paczkę karmy. Rozsypał na trzy części. Jedną podsunął swojej Snivy, drugą wręczył Oshawottowi, a do trzeciej przyzwał ze swego pokeballa Joltika. Ten jednak zanim zaczął jeść wesoło rzucił się na twarz swego trenera jednak było to bardziej w akcie przyjaźni niż wrogości. W końcu Takumi oderwał go od swej twarzy i podsunął do części jego karmy. Po śniadaniu posprzątali całe obozowisko i ruszyli razem przemierzając las w poszukiwaniu jakiejś drogi…


Debiuty: brak

Offline

 

#6 2012-08-04 20:52:31

El Nombre

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 72
Punktów :   

Re: O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Rozdział VI  - Wyjść na prostą cz. 2



Czas mijał bardzo powoli, a Riley oraz Takumi ze swą Snivy na ramieniu wciąż błąkali się szukając drogi która przeprowadziłaby ich bezpiecznie przez ten ciemny las. Jedynymi słyszalnymi odgłosami były sporadyczne dźwięki łamanych gałązek pod nogami dwóch błądzących podróżników. Błądzili tak przez las w ciszy, aż do czasu gdy Takumi usłyszał dźwięk pisków jakby ptaka. Młody trener od razu ruszył w kierunku źródła tego dźwięku i gdy wreszcie dzięki ciszy udało mu się trafić zobaczył coś siedzącego na drzewie. Gdy przyjrzał się bliżej okazało się, iż był to jakiś poke ptak. Blondyn od razu wyciągnął swój pokedex i przeskanował tajemniczego ptaka. Pokedex po chwili odezwał się:
"Rufflet - pokemon orle pisklę. Pokemon ten nigdy się nie poddaje i walczy nawet z najgroźniejszymi drapieżnikami."
-Świetnie pokemon potrafiący latać to zawsze wzmocnienie składu. - jednak gdy skończył zobaczył lecący pokeball wyrzucony przez Rileya w kierunku ptaka. Jednak Rufflet od razu odbił go od siebie szponami i dalej siedział przyglądając się dwójce trenerów. Po chwili jednak odezwał się Takumi:
-Tak nigdy nie złapiesz pokemona. Zanim rzucisz ballem musisz go osłabić. Patrz na to! - mówiąc to rzucił pokeballa przed siebie i wyłonił się z niego jego Joltik. Po chwili przeskanował go pokedexem i powiedział:
-Zapomniałem sprawdzić twoje ataki wcześniej, ale jak to mówią co się odwlecze to nie uciecze. - po przeczytaniu listy Takumi schował pokedex i pokazując palcem Ruffleta krzyknął do swojego pokemona:
-Użyj Strzału Siecią na początek. - po tych słowach Rufflet próbował wzlecieć w powietrze jednak nie udało mu się gdyż oblepiony został siecią którą wystrzelił Joltika Usui'a. Mimo to Rufflet nie poddawał się i szamotał wewnątrz sieci, ale wtedy po raz kolejny rozkaz ataku wykrzyczał Takumi:
-Teraz czas na Falę Szoku. - posłuszny robak skupił się i wydobył z siebie która napiera na posklejanego siecią Ruffleta. Ten nie miał jak się obronić o został trafiony, w tym czasie Takumi odpiął swój pokeball i rzucił w kierunku poke ptaka. Bal przez chwilkę się kołysał jednak w końcu zaprzestał ruchu i stanął. W tym czasie trener podszedł do niego wzniósł w górę i krzyknął:
-Złapałem swojego trzeciego pokemona! - sielankę młodego trenera przerwał jednak nad wyraz szczęśliwy Joltik który rzucił mu się na twarz w geście przyjaźni. Trener chwilę skakał z jednej nogi na drugą. Po chwili jednak odczepił swojego pokemona i uśmiechnął się mówiąc:
-Dzięki byłeś wspaniały. - mówiąc to cofnął go do pokeballa i przypiął go do paska. Po chwili wypuścił świeżo złapanego pokemona i rzekł do niego:
-Wzbij się w powietrze i znajdź nam jakąś drogę. - pokemon posłusznie wzleciał i po chwili odezwał się:
-Ruu... - piszcząc wskazywał coś jednym skrzydłem drugim zaś machał by nie spaść. Trenerzy ruszyli w tym kierunku, a prowadził ich Rufflet w powietrzu. Po około dwóch godzinach drogi doszli wreszcie do drogi, jednak tam padł na kolana Riley i ucałował drogę słowami:
-Kochana dróżko już nigdy nie zboczę z twej trasy. - Takumi patrząc na niego tylko się uśmiechnął po czym schował do balla Ruffleta i ruszyli wraz z Rileyem w dalszą drogę...

Debiuty: Rufflet

Offline

 

#7 2012-08-04 20:53:08

El Nombre

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 72
Punktów :   

Re: O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Rozdział VII - Trudna droga do Aspertii



Dwójka bohaterów wciąż przemierzała las tym razem jednak już po ścieżce. Wędrowali tak w ciszy, aż wreszcie młody koordynator nie wytrzymał i się odezwał:
-Gdzie właściwie idziemy? - rzekł.
-To jesteś koordynatorem i nie wiesz gdzie odbywają się najbliższe pokazy. - rzekł spokojnie idąc przed siebie Takumi. Riley tylko podrapał się po głowie i powiedział:
-No w sumie to nie wiem. - w tej chwili Takumi przysłonił twarz, i wyszedł mu klasyczny Facepalm. Po chwili gdy już zdjął swą dłoń z twarzy odezwał się:
-To jak chcesz się dostać do Wielkiego Festiwalu Unovy? - rzekł.
-Chciałem się zapytać w najbliższym mieście. - odrzekł mu Riley.
-Jasne. No ale jeśli chcesz już wiedzieć to idziemy do Aspertii. -powiedział Takumi w stronę Rileya. Ten tylko przysiadł zdjął plecak i przycupnął na pobliskim głazie. Lekko dyszał. Po chwili rzekł:
-Odpocznijmy co? - Takumi tylko wzruszył ramionami i przysiadł się na skale obok młodego koordynatora. Snivy od razu zeszła z barku Usuia i przystanęła przed drzewem rozpoczynając jakiś trening. Takumi patrzył z dumą na swojego startera, a w tym czasie Riley ciężko łapał powietrze. Widać, że nie za bardzo przepada za tak długą wędrówką. Po chwili milczenie przerwał blondyn:
-W mieście Aspertia będziesz miał szansę zdobyć swoją pierwszą wstążkę, jednak z jednym pokemonem raczej nie masz o czym marzyć. - ta wypowiedź lekko rozzłościła Rileya który wciąż dysząc odpowiedział:
-Przecież mój Oshawott jest silny poradzi sobie. - rzekł.
-Nie wątpię, jednak po apelu pokemon jest zawsze zmęczony gdyż nie ma czasu zregenerować sił, a walki pokazowe? Samym apelem nie wygrasz wstążki. Masz poza tym gotowe jakieś kombinacje? - odrzekł mu Takumi.
-No w sumie nie. - odrzekł ciemnowłosy.
-Sam widzisz. - rzekł blondyn spoglądający w niebo i wpatrujący się w przepływające chmury.
-Takiś mądry to ci pokażę. - Riley mówiąc to odczepił od paska pokeball i krzyknął:
-Oshawott idź! No stawaj do walki. - Takumi słysząc to posłał do boju swoją Snivy mówiąc:
-Liściaste Ostrze. - na to rzekł Riley:
-Unik. - jednak te słowa nic nie zdziałały. Pokemon trenera szybko zareagował i napierał na pokemona koordynatora. Szybko wykonał Liściaste Ostrze i... powalił nim Oshawotta na ziemię. Wodny starter nawet nie drgnął, a co dopiero mówić i jakimkolwiek ataku. Pokemon leżał, a młody trener po chwili zorientował się, że już po walce. Riley cofnął swego pokemona i z powrotem cupnął na głazie. Snivy w tym czasie powróciła do swojego treningu, a Riley rzekł:
-Jestem do niczego.
-Nie inaczej. - rzekł ironicznie Takumi.
-Dzięki wiesz, lubię szczerość. Jednak w takich chwilach raczej liczy się na słowa otuchy. - rzekł ze spuszczoną głową ciemnowłosy.
-Ale codzienny trening ci pomoże. Droga do Aspertii jeszcze długa więc na  pewno złapiesz jakiegoś pokemona i potrenujesz z Oshawottem. - rzekł klepiąc go po plecach Takumi. Ten przyjacielski moment przerwał jednak dość głośny odgłos wiercenia. Oboje wstali szybko z głazów zarzucili plecaki na swe plecy i gotowali się do pobiegnięcia w tamtą stronę. Takumi tylko poczekał, aż Snivy wskoczy mu na ramię i gdy to się stało pobiegli w kierunku źródła dźwięku. Po zmęczeniu Rileya nie było widać śladu, gdyż biegł nieco z przodu. Gdy znaleźli je przykucnęli w pobliskich krzakach i obserwowali to co działo się tuz przed nimi na pobliskim pagórku. Ich oczom ukazała się wielkie wiertło które przekopywało ziemię. Wokół krążyła trójka ludzi ubranych w niebieski uniform z literom D na plecach. Czwartą osobą była tak samo ubrany członek tego zespołu który siedział za kółkami wiertła.  Po kilku minutach kabina wiertła otworzyła się i wyszedł z niej kierowca tegoż pojazdu. Zszedł na ziemię i rzekł donośnym głosem:
-Uważam test naszego Wiertła-MAC 12 za zakończone maszyna jest sprawna i gotowa do najbliższego napadu na bank, z którego sfinansujemy sobie więcej takiego sprzętu. - reszta zespołu w tym czasie zaczęła klaskać mówcy, mogło to oznaczać, iż był to jakiś wyjątkowo wysoko położony członek tej organizacji o ile nie sam lider. W tym czasie w krzakach dwójka podróżników przyglądała się temu z ciekawością, aż do słów "napad na bank". Słowa te sprawiły, że Takumi odezwał się szeptem do Rileya:
-Musimy ich powstrzymać.
-Ale jak? Jesteśmy zbyt słabi. Zadzwońmy po policję. - rzekł i wyciągnął swoją komórkę Riley.
-Chciałbym z Oficer Jenny... - jednak był to koniec rozmowy, gdyż Riley rzucił swój telefon gdy ujrzał, że nad ich głowami stał wysoki ciemnowłosy kierowca wiertła. Widząc dwóch gapiów rzekł:
-Mamy tu podglądaczy. Zajmijcie się nimi, ja wracam do bazy i tak samo ma zrobić to wiertło, gdy już będzie tu posprzątane. - wtedy udał się w kierunku dróżki którą przybyli tutaj młodzi trenerzy. Tam czekał na niego czarny luksusowy wóz, którym odjechał na tylnych miejscach. Przy wiertle pozostało dwóch pachołków odjeżdżającego człowieka którzy już chcieli złapać Takumiego i Rileya jednak tym udało wyśliznąć się z ich dłoni i złapać za swoje pokeballe. To samo zrobili ich przeciwnicy którzy rzucili balle od razu po złapani z nich wydobyły się kolejno Klang oraz Herdier. Takumi widząc do tą dwa nieznane pokemony złapał za pokedex i przeskanował pierwszego z nich. W tym czasie pokedex podał następujące dane:
"Klang - pokemon mechanizm. Pokemon stalowy składający się z trzech kół zębatych. Więcej informacji brak."
Po chwili przeskanował i drugiego pokemona o którym pokedex podał następujące dane:
"Herdier - pokemon lojalny pies. Ciemno niebieskie futro podczas walk służy mu za zbroję."
Riley nie miał wyboru więc wypuścił z balla Oshawotta który od razu przybrał postawę gotową do walki. Dziwnie to wyglądało u tak weolego pokemona jednak nie mniej zrobiło to wrażenie na Klangu, za którego miał wziąć się Riely i jego Oshawott. Dla Herdiera przeciwnika wybierał Takumi, wybrał Joltika który od razu zamiast do walki rzucił się na jego twarz w geście przyjaźni. Mimo to nie rozbawiło to wrogów którzy tylko się zniecierpliwili. Wreszcie Takumi oderwał z siebie Joltika i rzucił na pole bitwy który od razu pokazał iskry na swym ciele, płosząc nieco bojowo nastawionego Herdiera. Chwilę przygotowań do walki przerwał jeden z członków wrogiego zespołu który krzyknął:
-Klang użyj Sekatora!
-Herdier a ty Akcja. - rzekł drugi członek wrogiego zespołu.
-Oshawott nie daj się unik i Wodna Broń prosto w Klanga. - rzekł Riley do swego startera.
-Joltik Strzał Siecią oraz Piorunująca Fala. - krzyknął do swojego podopiecznego Takumi.
Pokemony wrogiego zespołu jako pierwsze rzuciły się do ataku. O ile unik nie wyszedł Oshawottowi przed Sekatorem Klanga, o tyle po chwili sam oddał mu Wodna Bronią dzięki czemu Klang poniósł pewne obrażenia, jednak po chwili otrząsnął się i czekał na kolejne polecenia. W tym czasie Joltik użył Strzału Siecią i zatrzymał napierającego Akcją Herdiera po chwili sam dodał Piorunującą Falę i dzięki temu pokemon wroga został na jakiś czas sparaliżowany. Takumi miał chwilę czasu na namysł jednak Riley już nie, gdyż Klang z kolejnym poleceniem ataku zaczął ostrzeliwać Oshawotta Elektrowstrząsem. W tej chwili Riley i Takumi spojrzeli na siebie i skinęli do siebie głowami jakby bez słów wiedzieli co mają zrobić. Wtedy wydali polecenia jednogłośnie:
-Joltik, Oshawott wymieńcie się rywalami! - Oshawott od razu użył Wodnej Broni na sparaliżowanym Herdierze więc ten nie mógł uniknąć ataku. W tym samym czasie Joltik oberwał Elektrowstrząsem co jednak nie zaszkodziło mu, a wręcz przeciwnie pomogło. Joltik nieco się naładował i wystrzelił Piorunująca Falę w kierunku Klanga która trafiła i sparaliżowała chwilowo i tego pokemona. Nie było jednak dane im zakończyć pojedynku, gdyż usłyszeli syreny policyjne. Ich rywale szybko cofnęli swoje pokemony i wzięli nogi za pas nie dokańczając pojedynku. Riley i Takumi przybili po piątce w geście zwycięstwa i cofnęli swoje pokemony do pokeballi. Po chwili do świętujących zwycięstwo dojechała Oficer Jenny na swoim policyjnym motocyklu oraz dwóch policjantów w zwyczajnym radiowozie. Oficer Jenny od razu krzyknęła:
-Skuć mi tych członków Teamu Delta!
-Teamu Delta?! - krzyknęli przerażeni trenerzy pokemonów.
-A więc to o was chodziło temu urwanemu telefonowi. - rzekła Oficer Jenny zakładając kajdanki Takumiemu.
-To ja dzwoniłem. Telefon leży tam w krzakach. Ale jak tu przybyliście skoro nie podałem gdzie się znajduje to miejsce. - rzekł Riley.
-Nie wasz interes złodzieje. - mówiąc to znalazła owy telefon o którym mówił Riley co by potwierdzało jego słowa jednak Oficer Jenny wciąż nie wierzyła w ani jedno ich słowo.
-Tak ja dzwoniłem z niego, gdyż kilku zbirów uniformach z literą D chciało napaść na bank za pomocą tegoż wiertła. - mówiąc to starał się pokazac na wiertło stojące za nimi jednak miał zakute ręce. Teraz Oficer Jenny coś zaczęło się układać w głowie jednak spytała się dla upewnienia:
-Napaść na bank?
-Tak mówili o tym jak dzwoniliśmy na policję i wtedy nas znaleźli w tych krzakach, a ja upuściłem ten telefon. - mówił Riley.
-To ma sens. - powiedziała drapiąc się po głowie. Po chwili dodała:
-Rozkuć ich są niewinni.
-Ach jak miło mieć wolne ręce. - rzekł Takumi poprawiając rękawy od swej białej koszuli.
-Ale jak im uciekliście? - zapytała jeszcze Jenny.
-Gdy odjechał ich kierowca czarną bryką pozostawił nas dwóm półgłówkom i wtedy wyzwaliśmy ich na pojedynek, a oni uciekli słysząc syreny policyjne. - rzekł ciemnowłosy.
-To już zagadka rozwiązana. Ich szef Danny, ten kierowca o którym mówiliście za pewne testował nową zabawkę jednak nie spodziewał się dwóch odważniaków którzy powiadomią o tym policję. Potem myślał, że oni się was pozbędą i będzie miał spokój. No nieźle kilku ludzi za pewne zginie. - mówiła wciąż Jenny. Po chwili jednak odezwał się Riley:
-Ale co to za Team Delta i jak nas znaleźliście.
-Musisz wszystko wiedzieć. - rzekł Takumi któremu chyba całe zajście zwisało. Jenny uśmiechnęła się w stronę Takumiego i odpowiedziała na pytanie jego kolegi:
-Namierzyliśmy ten telefon. - powiedziała oddając mu jego komórkę, po chwili jeszcze dodała:
-Team Delta to szajka złodziejów. Kradną pieniądze, a co gorsza i dobre pokemony więc radzę wam uważać na siebie. - mówiąc to pożegnała ich wsiadając na swój motor. Jeden z policjantów jej towarzyszących wsiadł do radiowozu, a drugi do wiertła i w takim oto konwoju ruszyli za Oficer Jenny. Takumi oraz Riley po dniu pełnym przygód rozłożyli obozowisko kilometr dalej od miejsca całego zdarzenia oraz smacznie przespali całą noc. Widocznie byli bardzo zmęczeni...

Debiuty: Klang, Herdier

Offline

 
  • Index
  •  » Fan Ficki
  •  » O kurwa. Ja pierdole jaki zajebisty Fan Ficka LOL. Śmieszny w chuj.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.065 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shinobirpg.pun.pl www.aguria.pun.pl www.mojtrening.pun.pl www.hooligansgame.pun.pl www.cs-fartownia.pun.pl